Nasza strona wykorzystuje pliki cookies.

Korzystając z nią wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.

Nasze imprezy/Nasze konkursy/Nasz patronat/Obwieszczenia/Praca/Przetargi/Ogłoszenia SMS

Fundusze Europejskie/Redakcja/Prenumerata/Biuro ogłoszeń/Cennik ogłoszeń/Napisz do nas/Promocja/Śpiewnik biesiadny

30 listopada 2024r., imieniny: Andrzeja, Justyny, Konstantego

Informator/E-kontakty/Niezbędnik/To ciekawe!

Informator

Niezbednik

PRODUCENT SIATKI OGRODZENIOWEJ. Bramy, słupki, PANELE OGRODZENIOWE. 86/216 22 27, 604 231 333 www.siatki-stal.pl (fak.00080/19-o-i)

...wejdź do działu

Opieka Niemcy Legalnie. Tel. 725 – 248 – 935 (fak.00065/19-o-i)

...wejdź do działu

Rzeźnia kupi bydło ze skierowaniem do uboju z konieczności. Tel. 511 – 075 – 866, 518 – 879 – 043 (fak.00092/19-o-i)

...wejdź do działu

Twój wiersz


Wyślij swój wiersz


Grzegorz Czernecki
Kotowa Wola (gm. Zbydniów)

Wiersze i opowiadania

Dwa białe gołąbki
siadły obok siebie
więcej im nie trzeba
czują się jak w niebie
miłość ich uskrzydla
w powietrze je wzbija
karmi się radością
nektar szczęścia spija
żyją tylko po to
by się kochać wiecznie
z chwili szczęście czerpią
ze dnia co się zacznie
kochają się cicho
w samotności skrycie
jedno za drugiego
odda nawet życie
za bardzo to piękne
aby wiecznie trwało
kot się na nich czaił
aż mu się udało
na szyi gołąbka
ścisnęła się szczęka
skończyła się miłość
zaczęła udręka.

Grzegorz Czernecki
Kotowa Wola (gm. Zbydniów)

Elżbieta Karwowska
Łomża

Wiersze i opowiadania

Iść słoneczną stroną życia

Wychodzę z domu cicho i z ulgą,
zostawiam wszystko za drzwiami,
choć wiem, że wrócę do swych problemów
cieszę się tymi chwilami,
gdy mogę spojrzeć beztrosko w niebo,
popatrzeć na innych ludzi,
przez krótką chwilę cieszyć się myślą,
że życie piękne...się łudzić…

I myślę sobie – trwaj chwilo wiecznie,
nikt mnie nie potrzebuje,
mogę spokojnie pobyć ze sobą
i bardzo dobrze się czuję.
A potem wracam do codzienności
i z każdym dniem się mierzę,
naiwnie myśląc o dniu jutrzejszym,
że będzie lepiej – wciąż wierzę.

Tak, ciągle wierzę, że dzień następny
spokojem mnie powita,
z nadzieją w sercu zasypiając
unikam trudnych pytań.
Ale ta wiara płata mi figle
kłody rzucając pod nogi
i człowiek musi pokonać wszystko,
nawet największe przeszkody.

Czy warto martwić się problemami,
na które wpływu nie mamy?
Lepiej dostrzegać dobro i piękno,
które są życia skrzydłami.
Więc ciesz się każdym słońca promieniem,
gdy rano otwierasz oczy,
bo nie wiadomo, jakim prezentem
kolejny dzień cię zaskoczy.

Elżbieta Karwowska
Łomża

Jolanta Michna
Wysoka

Wiersze i opowiadania

zarezerwowała miejsce

kiedy poczujesz bicie serca
coraz mocniej
coraz szybciej

pomyślisz że to ona
uśmiechem
rozchyliła pąki
przyciągnęła zapachem

rozkochała wszystko wokół

delikatnym dotykiem
musnęła
spragniony policzek
otuliła ciepłem słonecznych
promieni

obudziła życie

przyszła niespodziewanie

zarezerwowała miejsce

miłosna aura

kiedy w twoim oku łza się pojawiła
smutki zatańczyły pogańskiego walca
nadzieja z daleka odgłosy chwyciła
rozsypała kwiaty w szeregu do tańca

piękne róże w darze przyniosła posłanka
co czerwonym smakiem ukoiła zmysły
ułożyła w kole jak tęczy mozaika
w wazonie spoczęły ukryte pomysły

serce cichym szeptem pukało natchnione
dreszcze niepojęte krążyły po ciele
zasypiały smutki wspomnieniem spragnione
tworzyły w otchłani niebiańską nowelę

miłość znów zajrzała zakochanym okiem
marzenia rozdała w radości głębokiej
w krajobrazie zaklęć tęczowym widokiem
rysowała aurę miłosnym urokiem

zauroczenie

siedziała dziewczyna samotnie w ogrodzie
jej złociste włosy zaplecione w kłosy
wiatr kołysał lekko jak lilię na wodzie
ona malowała fioletowe wrzosy

za drzewem młodzieniec ukradkiem spogląda
urokiem dziewczyny urzeczony wielce
patrzy jak się śmieje do kwiatów na łące
w jego piersi serce zabiło goręcej

wolnym krokiem idzie ku nieziemskiej zjawie
dreszcz po ciele płynie jak łabędź po stawie
ukłonem doniosłym do stóp cicho pada
i rękę ujmując pocałunek składa

dziewczyna rumieńcem policzków zalana
wzroku nie odrywa od oczu młodziana
zapatrzeni w siebie stoją tak bezradnie
może do ich serca uczucie się wkradnie

pomiędzy płatkami róży

pomiędzy płatkami róży
odnalazłam miłość
pokonałam dziewczęcą
nieśmiałość

zwabiłam zapachem
otuliłam serce
purpurowym szalem
z kokardką

ciepłem zaspokoiłam
błądzące myśli
przywołałam marzenia
wspomnieniem

zapomniałam że świat
składa się z kalendarza
rozsypanych płatków
róży

powrócisz śladami róży

pomalowałeś świat barwnymi kolorami
gdzie w ogrodzie czeka tysiące kwiatów
na ciepły dotyk

musnąwszy kropelkami rosy delikatne płatki
chowając zapach w pudełeczko
by nie zapomnieć

odjechałeś z bagażem nieprzewidzianych chwil
zostawiłeś zimny smutek
na jutro tęsknotę

może w lustrze odnajdziesz zagubioną twarz
powrócisz śladami róży

która czeka

czy pamiętasz

czy pamiętasz polne maki
mrugające tataraki
i te złote długie trawy
a wśród nich koników wrzawy

czy pamiętasz lilię wodną
zakochaną i zalotną
gdy spojrzeniem czarowała
pąki w słońcu rozwijała

czy pamiętasz spacer letni
gdy wokoło sto baletnic
w barwach tęczy niebo ziemia
wirowały a my z nimi

tęsknota

tęsknię za tym zwierciadłem
w nim duszę swoją ujrzę
książkę myśli otworzę
zapiszę obrazy wspomnień

tęsknię za tym milczeniem
w objęciach ciszy tonę
i plany życia układam
na lata przyszłe spragnione

tęsknię za małym skarbem
za sercem które miłe
zatapiam w podświadomości
te najpiękniejsze chwile

wiosna w górach

wiatr lekko musnął ciepłym podmuchem
zieleni rumieńcem odkryte trawy
na leśnych zboczach śmieją się kwiaty
liliowe krokusy

drzewa zielenią pączki rozwijają
mgiełka ulotna krąży nad modrzewiem
zakwitły krzewy na tle szarej ściany
ziemistych buków

potoki szemrzą błyszczą w świetle słońca
wzburzonym nurtem oddają odgłosy
gałęzie olchy wypatrują zwierza
burego niedźwiedzia

na niebie płyną nieprzytomne chmury
odgłosem ptaków budzi się przyroda
kałuże w słońcu wysychają żwawo
podsuszone szlaki

dama natury

zatopiła dłonie w przydrożnym strumyku
otuliła ciepłem słonecznych promieni
dziką wonią kwiatów

przywitała lasy zielonym dywanem
rozczochrała drzewa młodości welonem
nadała sens życiu

stąpała boso po zroszonej trawie
falowała chmurami radosnym odgłosem
szczęśliwych powrotów

przywołała miłość w kwiecistej przyrodzie
poruszyła serce niejednej istocie
tajemnicą natury

Jolanta Michna
Wysoka

Bartosz Kos
Poznań

Wiersze i opowiadania

ooo

Tak bardzo zdaje sobie sprawę z tego, że zgubiłem samego siebie
Tonę w tysiącach myśli „Co dalej?”
Tak bardzo przytłaczają mnie informacje o świecie
O ludziach, o nas
Jak źle, jak źle, jak gorzej, jak niżej
Tak bardzo myślę o tym, że będę częścią świata, w którym pochłonie mnie jego zło
A jednak idę, stawiam się, tak bardzo chce się uśmiechać
I tak bardzo, boję się że ten uśmiech we mnie zgaśnie
Stanę się szary, nudny, będę narzekał na wszystko i wszystkich
A tak bardzo kocham ludzi!
Kiedy zgaśnie uśmiech, nadzieja… Życie stanie się rutyną
Tak straszną, taką potworną…
Będziesz niczym niewolnik w jaskini Platona
A cud ludzki, chociaż niedoskonały, ale cud
Jest największym darem jaki mamy. Nie ma ważniejszej istoty na tym świecie
A tak bardzo tego nie szanujemy
Proces globalizacji, komputeryzacji zniszczył człowieka
Czy mogę zdefiniować „człowieka” tak samo jak 200 lat temu?
Znajdzie się wiele pozytywów, a jednak wciąż namnażają się negatywy
Najgorszym, staję się coraz większa obojętność
Obojętność, obojętność, obojętność….
Ona zabija najbardziej…

Bartosz Kos
Poznań

Paweł Markiewicz
Siemiatycze

Wiersze i opowiadania

Młody człowiek i czarodziejskie zwierciadło

Młody człowiek rano
spoglądał na czarodziejskie zwierciadło
i ono mówiło mu:
wstałeś przy czerwieni poranku.
Młody człowiek patrzał na
to zwierciadło w środku dnia
a ono rzekło: zaczaruj się tęczą.
Młody człowiek spoglądał
na zwierciadło wieczorem
a ono rzekło: bądź czujnym
przy czerwieni wieczora.
Tysiąc gwiazd zgięło się
ku północy do czarodziejskiego
zwierciadła.
Zwierciadło było wspaniałe i piękne.
Młody człowiek spojrzał ku niemu
Ujrzał wnet żurawia bez winy.
żurawia z odbiciem wieczności.

Paweł Markiewicz
Siemiatycze

Jolanta Michna

Wiersze i opowiadania

narodziny

przyszedłeś na świat
z podarunkiem miłości
dotykiem nieobcym

przyszedłeś na świat
aby zjednoczyć
skłócone dłonie

przyszedłeś na świat
by rozwiać ciemności
zlęknionego serca

przyszedłeś na świat
by odnaleźć
w człowieku odbicie

rzeczywistości

Jolanta Michna

Robert Szyryngo
Białystok

Wiersze i opowiadania

*** Cień z zacieku ***

Zobacz. Jak woda
zacieka. Zaciekle.
Jestem. Jesteś. Jesteśmy.
Niewolnicy w świecie
Panów. Świecie z Ich
prawami. Bez praw. Bez głosu.
Bez... Cienia chociaż w cieniu.
Ich blasku?

*** przy szklance ***

W teatrze wyobrażeń
Samotna
Sumienia
          podróż
w życia
          zakamarkach
dokumentu fabularnego
rozpoczyna
          Się
podczas Aktu
          narodzin
więc (p)oddaję się „podróży”

Robert Szyryngo
Białystok

Marzena Grabowska
Jedwabne

Wiersze i opowiadania

Życie

Piszę swoje życie tępym ołówkiem
By zieloną gumką
Wytrzeć miejsca, gdzie było źle
Gdzie ból i żal
Przeszywał mnie na wylot
By czerwonym kolorem
Podkreślić chwile szczęścia
Gdzie miłość i radość
Wznosiły mnie do góry
Na koniec przyjdzie Bóg
Weźmie moją cienką kartkę
Nie widząc ołówka
Ni gumki
Włoży do koperty
I wyśle do wieczności

Marzena Grabowska
Jedwabne

Aleksandra Stefanowicz
Dębno (Lubuskie)

Wiersze i opowiadania

Czas uzdrawia wspomnienia

Jak wątła jest przeszłość i bezsilna,
A my jacy słabi w obliczu wspomnienia…
Każda minuta kiedyś dla nas pilna
Dziś daje tylko do myślenia.
Uderza do naszego serca jak huragan,
A my nic zrobić nie potrafimy,
Pomimo dzielnych zmagań
Tego, co minęło - nie wrócimy.
A czasem tak bardzo to boli
I łzy wystruguje na skroniach.
My - bezsilni wobec zegara roli,
Wyszarpujemy pamięć w zestarzałych dłoniach.
Wiemy, że czas wciąż nas wymija,
To nie on, ale my jego gonimy.
Teraz ta sekunda wybija,
A my żyć chwilą się boimy…

Moje podarunki

Podaruję Ci swe myśli,
co się kłębią w mojej głowie,
wszystkie Tobie podaruję,
nie zostawię żadnej sobie.
Podaruję Ci swe serce,
niech przyjaźnie dla Ciebie bije,
w płatki róży je otulę,
w Twoje oczy spojrzę czule.
Słowa Tobie podaruję,
które dźwięczą jak muzyka,
refleksyjna i kojąca,
jakby świerszcz grał na stu smykach.
Podaruję Ci swą przyjaźń,
niech na skrzydłach w niebo wzleci,
z aniołami niech zatańczy,
szczęścia taniec opętańczy.
Lecz... Życia Ci nie podaruję,
nie... tego nie zrobię,
bo muszę istnieć,
aby to wszystko móc podarować Tobie.

Aleksandra Stefanowicz
Dębno (Lubuskie)

Kazimierz Balawejder
Rzeszów

Marzę...

Światło...
matko na pożółkłej fotografii
bądź pozdrowiona
rozszalały się myśli wzrok
na granitowym głazie
w zniczu światło
jak nitka pajęczyny
odeszłaś cicho nad ranem
przez przypadek

Nie umiera się latem
łąki w objęciach czerwieni
pachną dojrzałe ogrody
a nasza rozmowa niedokończona
nie usiądziemy już
w cieniu tamtej jabłoni
nie pogadamy
czy musiałeś bez powodu
w pół zdania
odejść?

Czas uzdrawia wspomnienia
(wnuczce z USA)

kiedy bardzo pragniesz
spełnią się marzenia
z dumą obserwuję
rozkwita
rozpoczęła wyścig małą stopką
daje znać
uczy się świata
wciąż ją widzę na szklanym ekranie
nie mogę dotknąć ciepłych rączek
próbuję zrozumieć
ocean się burzy
sojusznik milczy
każdego dnia nie umiem prosić
przybierać grzecznych póz pielgrzyma
marzę ciągle marzę

Kazimierz Balawejder
Rzeszów

Ewa Budryk
Łomża

Wiersze i opowiadania

Jesień

W jesienny chłodny poranek
idę po miękkich mchach.
Przecieram oczy zaspane,
oddycham kukułczym wołaniem.
Wśród echa leśnego pogłosów
budzi się nowy dzień.
Zaprasza na grzybobranie
ślimaka, żuka i mnie.

Jesień włosy ma rude,
czesane wiatru dłonią.
Wieniec królewski złocisty
liście klonowe tworzą.
Śpiewa klęgorem ptaków
w żurawi klucz zaklęta.
Szeleści cicho po wrzosach
mglista suknia pomięta.

Dorzucam drew do ognia,
w kominku bucha żar.
Ogrzewam swe zimne dłonie,
chłonę ognia czar.
Zamykam oczy na chwilę,
wspominam ciepło dnia.
Wyjmuję z kosza maślaki,
podziwiam królewski dar.

Jesień włosy ma rude,
czesane wiatru dłonią.
Wieniec królewski złocisty
liście klonowe tworzą.
Śpiewa klęgorem ptaków
w żurawi klucz zaklęta.
Szeleści cicho po wrzosach
mglista suknia pomięta.

Mgła

Otulona w płaszcz deszczu
Czuję ciepło spadających strumieni
Pławię się w poświacie złudzeń
I tylko jedna myśl natarczywa unosi mgłę coraz wyżej
I tylko ta myśl natarczywa każe mi upaść w obietnicę przejrzenia
Powoli schylam się, by dotknąć policzkiem zawstydzonej ziemi
I spełnia się, i widzę, i dotykam
I chociaż czuję smak szorstkich kamieni, nie chcę wstać.
Może kiedyś zechcę wtulić się w mgłę, ale dzisiaj wolę oddech spoconych kamieni.

Ewa Budryk
Łomża

ALICJA SZULBORSKA
Dąbrowa Michałki (gm. Czyżew)

Wiersze i opowiadania

***

Budzę się
Słyszę
głosy

Każdy
cień na ścianie
powiew wiatru
szelest liści
myśl

Jest jak (tamta) stara, pożółknięta fotografia

Rany

Czas nie leczy ran

Liże jak kot
Dokładnie
Powoli
Zaciera ślady

Tymczasem

Głęboko
W nas
Przeszłość
Czai się

ALICJA SZULBORSKA
Dąbrowa Michałki (gm. Czyżew)

Sławomir Binkowski
Łomża

Wiersze i opowiadania

w mieście jest lato ale bez festynów
dzieci zdychają z nadmiaru piachu
sąsiadom gubi się kolejny kot

nie znamy nawet podstaw zdrowego związku
rozsądek nam się sypie
ale nie z niego tu jesteśmy
to natura ciągnie nas ku sobie
obiecując słodko rozkład

pod pozorem prześcieradeł zbierają się grzyby
smród każe ludziom skakać z łóżek
rozbijają się wewnątrz głowy

jesteśmy razem jak zwierzęta
instynkt łączy nas jak patologia
według najnowszych objawień
temperatura wzrośnie do zbyt wielu stopni

Piotr Binkowski
Łomża

Sławomir Długozima
Łomża

Wiersze i opowiadania

List Dziecka... we mnie

Układają nas w szufladkach
od dnia narodzenia.
Spełniają swoje plany naszym kosztem,
wszyscy którym się opłaca bez najmniejszej straty nasza pomyślność.
Wyrzucają inni,
z braku korzyści,
niepotrzebne nasze istnienie.
Ich prognozy nie uwzględniają naszej obecności.
My - niekochani, przekorni -
nie zauważamy ofiarowanej pogardy.
Nie wiemy, co to bilans.
Nasza uczuciowość nie zna się na księgowości.
Miarowo uderzamy w barykady alienacji.
Pchani nieznaną siłą
zdobywamy odległe.
Pokazujemy wszystkim, niektórym,
że jest w nas trochę dobrego człowieka,
niekoniecznie encyklopedii.
Po co komu żyć dla haseł,
lepiej je rozumieć.
Znajdujemy podobnie myślących,
stają się naszym światem,
ich życie naszym.
Nie pytają o dyplomy,
rozumnym niepotrzebne.
Wystarczą spojrzenia, słowa?
Milczenie zaświadczy więcej.

Wulkanom podobni tryskamy ze szczęścia...
by w końcu jak lawa zastygnąć samotnie.

Betlejemski cud

Mój Jezusie z ciepłych krajów
urodzony na rozstaju
betlejemskich dróg.

W ciepłym palcie
wśród bydlęty.
Nie przesadnym
Tobie od nas
przeubogi chłód?

Toż tam pod równika niebem
ciepła wszystkim pod dostatkiem,
a tu zewsząd mi wmawiają,
żeś Ty w biednej chatce przemarznięty,
mokrym dachem otulony.
Za pierzynę Ci bielusieńki śnieg?

Kwilisz, cierpisz, płaczesz z zimna,
łzy Ci Matki są pokarmem,
a do tego,
z Twoim przyjściem,
wszyscy mówią:
wielkiej wagi,
wielkiej wagi to staje się cud.

I dwadzieścia ponad wieków
zbożne pieśni składa,
wyśpiewuje pastorałki
Twoim losem zatroskany
prosty i szlachetny lud.
Choć gorętszyś jest od słońca
to ogrzewa Cię,
wciąż bacząc,
by przypadkiem nie poparzyć
swych
zziębniętych
serc.

Sławomir Długozima
Łomża

Beata Ciecierska
gmina Zambrów

Wiersze i opowiadania

Mój dom ...
Tu jest mój dom...
Wejdź i nie bój się.
Dom moich marzeń.
Mieszkam w nim dziś...
czy będę jutro? Sama nie wiem,
czas pokaże...
Mam wszystko czego chcę
o czym pomyśli głowa
zapragnie serce
ale wiesz...
czas zmienia nas
i człowiek chce więcej...
Zapraszam do mnie!
Rozgość się...
ulice, jak w pokoju chodniki.
Znam każdy blok każdy skwer,
gdzieś indziej byłabym nikim.
Tu jest mój dom...
rozejrzyj si
znajomy każdy człowiek.
Zapraszam! Wejdź!
I zostań tu...
Tu gdzie mój dom
W Zambrowie…

Beata Ciecierska
gmina Zambrów

Iwona Maleszewska
Kalinówka Bystry

Wiersze i opowiadania

Po falach życia stąpam powoli
choć każdy krok to wyzwanie
Po widnokręgu wzrok swój unoszę
I słyszę serca wołanie
Ach dokąd zmierzasz rozbitku życia
Przecież utoniesz powoli
a ja unoszę stopy w nadziei
że los oszczędzi nie doli.

Iwona Maleszewska
Kalinówka Bystry

Janusz Kulesza
Zambrów

Wiersze i opowiadania

Smoleńskie requiem
To tylko sen, nic więcej.
Więc czemu serce zbolałe, do nieba
Zanosi skargę, czyżby nie znało
Tej Bożej prawdy – śmierć nie jest wieczna –
O serce, które jesteś skarbnicą
Tego wszystkiego, co zwie się ludzkie
I ty zostaniesz zbudzone kiedyś
Przez Boga swego w postaci ludzkiej
Jak ci, co legli w ciszy nagrobków.
Ci, co zasnęli drogą znużeni
Kiedyś powstaną, dziesiątki, setki,
I błyszczeć będą blaskiem nieziemskim.

Katyński apel
Tam dzisiaj drzewa do snu ich kołyszą,
Obce jak ziemia, co ich przygarnęła.
Gdzieś w dali Polska, która pachniała,
Wtedy jak kromka ojczystego chleba.
Czasem się budzą, gdy apel poległych
Ogłoszą werble tu głośnym echem,
Stają w szeregach i nie wiesz tego,
Czy to są cienie tamtych żołnierzy,
Czy drzew, co piły krew polską tutaj,
Gdy kwiecień nastał w katyńskim lesie.

Janusz Kulesza
Zambrów

Katarzyna Pługów
Żebry (gm. Wąsosz)

Wiersze i opowiadania

Katarzyna Pługów

Ręce Ci całuję
Ręce Ci całuję, moja Mamusiu droga,
za Twoje trudy, za Twe starania,
za to, żeś mnie kochać nauczyła Boga
przyjmij serdeczne podziękowania.
Kochany Tatusiu i Tobie dziękuję,
że Ty mnie kochasz i za trud i znoje.
Nawet nie potrafię wyrazić, co czuję,
tylko ucałuję drogie ręce Twoje Wiesz co???
chcę Ci podziękować za to,
że jesteś moją drugą połową...
A połówki zawsze się mogą złączyć....
Kiedy stajesz koło mnie i mówisz,
że dam sobie radę, tak się dzieje.
Dziękuję! Dajesz mi swój czas –
najhojniejszy dar ze wszystkich
Dziękuję!! Dziękuję ci za twoje dobre serce –
najlepsze jakie można mieć.
Dziękuje że dla mnie bije Twoje serce.
Dziękuje że jesteś wtedy gdy mi to potrzebne.
Dziękuje że świat jest lepszy gdy jesteś blisko...
Są słowa których mówić nie należy
takie, których się nie zdradza,
których głębi nic nie zrani, nie pogubi, nie postrada.
A więc powiem prosto z mostu.
Bo ja wiem, zrozumiesz przecież.
Dziękuję Ci za to, że naprawdę jesteś.

Pragnienie miłości
Kocham Cię spokojnie,
bez oczekiwania na słowo,
co miałoby znów oczyścić nasze niebo,
kocham Cię dziko i namiętnie,
lecz nie rzucam już wyzwania wiatrowi,
słońcu, czy drzewom.
Nie mierzę potęgi, nie idę na wojnę,
dumny z siły, jaką daje mi obecność Twa,
teraz po prostu wiem, że jesteś,
spokój nas utula w marzeniu,
nie będzie więcej galopów do złotych bram.
Nie będę szukał spełnienia
w każdym Twym słowie,
każdej minie, każdym spojrzeniu,
nie będę czyścił rydwanu,
by był gotowy do euforycznego pędu.
Dość duszenia powietrza swymi sztyletami,
dość palenia na stosie potęgi kochania.
Teraz tylko spokój, tylko ja i Ty

Katarzyna Pługów
Żebry (gm. Wąsosz)

Emilia Wądołowska
Koniecki (gm. Jedwabne)

Wiersze i opowiadania

Naście lat
Lata piękne, lata młode za sekundę życia w nich
oddam tę urodę . Po co mi dziś ona, gdy dusza we mnie kona.
To co było nie powróci. Wiatr tak samo nie zanuci.
Już nie spotka się ta chwila gdy do matury szła dziewczyna.
Te kasztany tak przepiękne ta piosenka to nie męka
-to był raj. Latem, zimą w sercu gaj.
Zawsze było tak wesoło – witaj, żegnaj szkoło.
Nagle się skończyło ucichło, zwątpiło.
Ktoś wraca do tego w dwóch słowach mówiąc
- było miło. To za mało w dwóch słowach tego
się nie uiści. Gdy naście lat mając świat zdobywając
podążał krokiem nie znając gruntu.

Studniówka
Kiedy to było, ach żeby wróciło w najpiękniejszych
snach nawet się nie śniło. Ten pierwszy bal choć nie
na sto par lecz na niewiele to sami - przyjaciele.
Dla mnie to wiele i odpowiem śmiele, że wrócić
bym chciała do tego czasu pełnego blasku i magii
gdzie rozchodziły się szczęścia neony i trwał
ten czas, ten czas spełniony.

Ech życie , życie...
Jego wyroki są nieznane przez nikogo nie opisane.
Raz zaskoczy, raz zasmuci, cierpieć każdy człowiek musi.
Bo po co by żyć było, nudnie by się ciągnęło i nudnie skończyło.
Po co by Pan żył bez kary bez wiary, bo i tak słońce będzie
lecz w życia odmęcie na górze na karcie wszystko
zapisane jest: Tomkowi, Ewie, Marcie.
Każdemu z nas gdy na kartce miejsca zabraknie
zgaśnie słońce choć jeszcze jest dzień.

Emilia Wądołowska
Koniecki (gm. Jedwabne)


Zdjęcie z konkursu

Filmy (108)

Sprzedam siedlisko 0,60 ha z domem, ogrodem i stawem. Tel. 600 – 343 – 819 (fak/sms)

...wejdź do działu

Ogłoszenia w rubryce „Przyjmę” zamieszczamy bezpłatnie. Treść można przesłać na adres: redakcja@kontakty-tygodnik.com.pl lub podać telefonicznie: 86 216 42 43

...wejdź do działu

Frankfurt n/Menem i okolice – soboty, środy, 85 747 – 43 – 63, 602 – 681 – 677 (fak.00003/19-o-i)

...wejdź do działu

Ogłoszenia w rubryce „Oddam” zamieszczamy bezpłatnie. Treść można przesłać na adres: redakcja@kontakty-tygodnik.com.pl lub podać telefonicznie: 86 216 – 42 – 43

...wejdź do działu

Copyright © Kontakty / Webmaster _duszek